W aptece rozlega się przeraźliwy wybuch.
Z zaplecza wychodzi aptekarz w poszarpanej koszuli, z twarzą usmarowaną sadzą.
- Proszę pana - mówi do stojącego za ladą klienta. Niech pan zaniesie tą receptę z powrotem lekarzowi i powie mu, aby napisał ją na maszynie.
Ps. Staranne pisanie jest dobre, nie tylko na maturze.