Przychodzi mężczyzna do sklepu z puzzlami i mówi:
- Proszę puzzle z wieloma częściami.
Sprzedawczyni daje 1000 puzzli.
- Niech pani sobie nie żartuje, jestem zawodowcem.
Daje mu 5000 puzzli.
- Takie to układam w 10 minut.
Daje mu 10000 puzzli.
- Takie moje dzieci układają w 30 minut.
Zdenerwowana sprzedawczyni nie wytrzymuje:
- To niech pan idzie na drugą stronę ulicy, tam jest piekarnia, kup sobie pan tam bułkę tartą i złóż rogala.
Ps. I niech ktoś powie, że kreatywność nie rośnie wraz z idiotycznymi pytaniami.