„Ten więc strząsnąwszy zwierzę do ognia, (nie) ucierpiał żadne zło. Ci zaś oczekiwali, (że) on zamierzać puchnąć lub upadać nieoczekiwanie martwym. Przez wiele zaś oni (gdy oczekiwali) i (gdy oglądali), (że) nic nie na miejscu na niego (nie) stawszy się, zmieniwszy się mówili, (że) on być bogiem. W zaś (tych) około miejsca owego były tereny pierwszemu (tej) wyspy imieniem Publiusz, który przyjąwszy nas, trzy dni życzliwie ugościł. Stało się zaś, (że) ojciec Publiusza, gorączkami i biegunką obejmowany, leżeć. Do tego Paweł wszedłszy i pomodliwszy się, nałożywszy ręce (na) niego, uleczył go. To zaś (gdy się stało) i pozostali, (ci) na wyspie mający bezsiły, podchodzili i byli uzdrawiani. Ci i licznymi szacunkami okazali szacunek nam, i wypływającym nałożyli (tych) ku potrzebom”. (Dokonania wysłanników 28, 5 – 10)