Mt 1,18 - 24

21 grudzień 2019
Mt 1,18 - 24
Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienna za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem prawym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: ”Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów”. A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy ”Bóg z nami”. Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie.
 
Józef wszystko sobie zaplanował. Po ludzku, nie siejąc zgorszenia, chciał załatwić z Maryją sprawę tak między nimi. Na niewiele jednak zdały się jego plany. Otwierając się na Boże działanie, przystosował się Józef do innej rzeczywistości. Choć sytuacja, w której się znalazł, była absurdalna, postawił wszystko na jedną kartę. Zaufał Bogu. 
Ile jest we mnie z postawy Józefa? Czas na solidny rachunek sumienia. Tak często się przecież denerwuję, gdy mi nie wychodzi, gdy nie idzie zgodnie z planem, opóźnia się, wymyka spod kontroli... Irytacja, złość, rozpaczliwe próby ogarnięcia i zebrania w całość tego, co się sypie... To pokazuje, jak bardzo mało wciąż ufam Panu. Gdy zamiast wołać Go na pomoc i nasłuchiwać Jego głosu, szamoczę się, szukając swoich rozwiązań, nie pytając nawet Boga o Jego zdanie i plan. Plan zawsze lepszy od mojego ludzkiego.
Panie Jezu, proszę, ucz mnie słuchać Twojego głosu, nawet wtedy, gdy zostanę po ludzku oceniony i skreślony. Chcę Cię słuchać i słyszeć. Chcę Ci ufać, pomimo że inni będą pukać się wtedy w głowy.

Top