Wydrukuj tę stronę
sobota, 09 marzec 2019 14:21

JESTEM CÓRKĄ KRÓLA KRÓLÓW Wyróżniony

Napisał
Oceń ten artykuł
(1 głos)
 JESTEM CÓRKĄ KRÓLA KRÓLÓW
 
 
Chciałabym podzielić się z Wami swoim świadectwem. Mówiąc wam o sobie, poznacie drogę, jaką musiałam przejść, by znaleźć się w tym miejscu, w którym teraz się znajduję. Człowiekowi nie łatwo przychodzi mówienie o sobie, mi również nie jest łatwo, ale wiem że Bóg tego ode mnie oczekuje. Chce bym dała świadectwo tym, którzy nie potrafią otworzyć się na Jego miłość i niekończące się Miłosierdzie.
Opowiem Wam o moim życiu, o mojej drodze do uzdrowienia. Mimo, że mam 27 lat, doświadczyłam w swoim życiu wiele cierpienia, wiele prób, moja droga była kręta, bardzo, a nawet często wyboista. Kiedy byłam młodą dziewczyną bardzo udzielałam się w swojej parafii. Należałam do grupy DSM,  gdzie później byłam przewodniczką. Miałam swój zespół Duc in Altum - co oznacza Wypłyń na głębię. Uczestniczyłam każdego dnia we Mszy Świętej, nie na pokaz, lecz po prostu z potrzeby ducha. To babcia, która mnie wychowała "wlała we mnie miłość do Boga i do Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. W pewnym momencie mojego życia babcia zachorowała na nowotwór. Gdy się o tym dowiedziałam modliłam się z jeszcze większą ufnością, z nadzieją, że Bóg zabierze od niej to straszliwe cierpienie i chorobę. Gdy nadszedł czas Wielkiego Postu, w Wielki Czwartek pełniłyśmy wartę w ciemnicy przed grobem Pana Jezusa, wtedy płakałam i modliłam się całym sercem, by babcia wyzdrowiała. Ale w życiu nie zawsze dostajemy to, czego chcemy. W Wielki Piątek rano Bóg wezwał moją babcię do siebie. Od tamtego dnia już nic nie było takie samo. Byłam bardzo zła, wręcz wściekła na Boga, że jak On mógł mi to zrobić, wiedząc jak bardzo Go prosiłam. Z biegiem lat moja wiara zaczęła zanikać, a z wiarą moja relacja z Bogiem.
 
 
Bóg każdemu z nas rozdał talenty. Moją duszę obdarzył muzyką i poprzez śpiew pragnę Go wielbić i dziękować za łaski, jakie na mnie zsyła. Nigdy nie byłam z Bogiem tak blisko, jak jestem teraz. Tyle Mu zawdzięczam. Był przy mnie zawsze, lecz nie zawsze to dostrzegałam, być może nie chciałam. Dwa lata temu nastąpił kulminacyjny etap w moim życiu i przyznam szczerze, że nigdy w życiu nie spodziewałam się, że w takiej sytuacji się znajdę. Byłam w związku 5 lat. Wydawało mi się, że to jest miłość. Lecz czas pokazywał, że jednak mogę się mylić. Mężczyzna, z którym byłam zamiast w górę sprowadził mnie na sam dół. Był osobą, która nie praktykowała chodzenia do Kościoła, obchodzenia świąt. W ten sposób odciągnął mnie od Kościoła. Był bardzo zazdrosny, przez co nie miałam żadnych znajomych, przyjaciół, nie mogłam robić tego, co kochałam - czyli śpiewać. Wciągnął mnie w narkotyki, przez co popadłam w ogromne długi, straciłam dobre relacje z rodzicami. Był agresywny, zaczął podnosić na mnie rękę, używać wobec mnie przykrych słów, które powodowały, że czułam się upokorzona, jako kobieta. Po jakimś czasie dowiedziałam się , że nie był wobec mnie wierny. W czasie naszego narzeczeństwa zdradził mnie kilkukrotnie, co było dla mnie ogromnym ciosem. Zerwałam zaręczyny. Nie mogłam długi czas zrozumieć, czym zasłużyłam na takie cierpienie, skoro byłam dobrym człowiekiem, i w imię miłości byłam w stanie zrobić wszystko, aby ta druga osoba była szczęśliwa. Nie rozumiałam, czemu Bóg mnie tak każe, miałam pretensje i buntowałam się przeciwko Bogu. Gdy zostałam sama ze sobą i z długami popadłam w ogromną depresję, nie wychodziłam przez 2 miesiące z domu, nie mogłam spać mimo zmęczenia. Gdy sięgnęłam dna - nie miałam siły walczyć już o siebie - miałam dwie próby samobójcze. Ręka Boga mnie uchroniła, bo nie pozwolił mi umrzeć. W życiu nie ma przypadków, ale tak Bóg pokierował, że znalazłam się na 20-stce akademickiej, na której stał się cud. Jezuita, który mówił wtedy kazanie, mówił słowa, tak jakby kierował je wprost do mnie. Bóg chciał, bym własnie wtedy się tam znalazła, poprzez kapłana przemówił do mnie. Od momentu kazania, do końca mszy łzy nie znikały z moich policzków, dostąpiłam wtedy przebudzenia duchowego. Dostąpiłam ogromnej łaski, bo Bóg przemówił do mnie poprzez Ducha Świętego: "Moja miłość i miłość osób, które ci posłałem cię uzdrowi. Jesteś na właściwej drodze do wypełnienia Mego planu względem Ciebie". Pierwszy raz w życiu przeżyłam coś tak niesamowitego dla nas ludzi niepojętego. Bóg w momencie zabrał ode mnie smutek i zwątpienie. Bóg przenikał moje myśli, nie zdążyłam skończyć pytania, a już znałam odpowiedź. Bóg pragnie nauczyć nas miłości czystej, nieskazitelnej, pełnej zrozumienia, wybaczenia, miłości bez miary. Każdego dnia uśmiecha się do mnie, wiem, że to co robię jest tym, czego ode mnie oczekuje, zgodnie ze swoim zamysłem. Błogosławiony bądź Panie, Ojcze mój, łaska Twa spływająca na mnie, oblicze Twe pełne światłości. O jakże cudowne jest Twoje imię Panie. Ty umarłeś za mnie na krzyżu, by pokazać, jak wielka i potężna potrafi być MIŁOŚĆ
Często zastanawiamy się, jak wygląda i na czy polega PRAWDZIWA MIŁOŚĆ. To Bóg każdego dnia pokazuje nam istotę Jego Miłości. Często zapominamy, że w jednym najdrobniejszym szczególe tkwi sedno - to sedno to właśnie MIŁOŚĆ. Uśmiech, ciepłe spojrzenie, serdeczność, wdzięczność - to własnie miłość.
Droga do zbawienia prowadzi przez krzyż, bo to w krzyżu objawia się prawdziwe zwycięstwo. Każdy człowiek w swoim życiu przeszedł coś, co go zmieniło. Jednych na lepsze, drugich niestety na gorsze, lecz nigdy nie wolno nam zapominać o tym, Kto za nas umarł i w wielkim cierpieniu zbawił nas od grzechu i wiecznego potępienia. Człowiek wiele razy w swoim życiu kroczy krętymi drogami, wiele zalicza upadków, wiele zagubień, ale nasz Ojciec zawsze idzie za nami, by w razie niepowodzenia podać nam swoją pomocną dłoń. Ale tylko od nas samych zależy, czy ją chwycimy, czy nie. Choćby nie wiem co się działo, On zawsze będzie przy tobie, nigdy w ciebie nie zwątpi - zawsze będzie o ciebie walczył, więc i ty o siebie walcz. Często mamy pretensje do Boga, że zsyła na nas różne trudne doświadczenia, a jak przecież wiadomo - to przez cierpienie objawia się PRAWDZIWA MIŁOŚĆ. Krzyż, który dla wielu ludzi jest symbolem śmierci i cierpienia, tak naprawdę ma inne znaczenie. Ja patrząc na krzyż widzę niezbity dowód na to, czym jest miłość, kim jest - Bogiem!!!
Wszystko w Naszym Życiu pochodzi od Pana. Bóg jest Miłością, On nas tak bardzo umiłował, że posłał na świat swojego Syna, który z miłości oddał za nas swoje życie!
Trwaj w Bogu, a pokonasz wszystko. Bóg jest wspaniały i niezmierzona jest miłość Jego. Największą i najwspanialszą Miłość, jaką mogłeś mi dać to Twoja Miłość Panie!
Bez Boga niczym jest człowiek. Kochaj Go i idź Jego drogowskazem, pozwól sobie usłyszeć Jego głos, a wielkie łaski spłyną na ciebie i niepojęta będzie Twoja radość w Bogu, Jezusie Chrystusie, Naszym Ojcu  +
Dzięki zranieniom otrzymałam szansę pogłębienia swojej wiary. Pan Bóg musi dopuścić tyle zranień, tyle trudnych chwil, abyś poczuł się słaby i przez to otwarty na łaskę. Porozmawiaj w swoim sercu z Jezusem. Możesz pomóc Mu w doprowadzeniu ludzi do prawdziwej wiary. Nie zapominaj dbać o stan swojego serca, dzięki temu będziesz promieniował światłem od Boga. Nigdy nie zniechęcaj się porażkami, Bóg potrafi wyprowadzić z nich wielkie dobro. Czyń to, co podoba się Bogu, On będzie z tobą i da ci siły na każdy dzień.
Jeżeli prosisz Boga o coś w modlitwie, w rozmowie z Nim nie miej pretensji do Niego, że nie spełnił twoich oczekiwań na już. Pamiętaj: BÓG MA SWOJE TEMPO, i wszystko co cię w życiu spotyka jest częścią Jego planu względem ciebie, by przygotować cię na to, czego tak bardzo pragniesz! Helena
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
                                            
Czytany 3027 razy
Joanna Mrozik

Najnowsze od Joanna Mrozik