Mk 4, 35 - 41

21 czerwiec 2021
Mk 4, 35 - 41
Owego dnia, gdy zapadł wieczór, Jezus rzekł do swoich uczniów: "Przeprawmy się na drugą stronę". Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim. A nagle zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała wodą. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: "Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?" On, powstawszy, zgromił wicher i rzekł do jeziora: "Milcz, ucisz się!" Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza. Wtedy rzekł do nich: "Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże brak wam wiary!" Oni zlękli się bardzo i mówili między sobą: "Kim On jest właściwie, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?"
 
No właśnie - Kim On właściwie jest...? Kim On jest w moim życiu? To po pierwsze. Drugie - uczniowie wiedzieli, Kogo wołać w sytuacji zagrożenia, a czy ja wiem? Pomimo że dali się emocjom, to jednak byli świadomi, że mogą na Niego liczyć. I nie chodziło wcale o wzajemne poklepanie się po plecach (będzie dobrze, uszy do góry...), ale o realną pomoc w niebezpieczeństwie. Wystarczyło Go zawołać.
Kilka zdań dzisiejszej Ewangelii, a ile wskazówek  na sytuacje "bez wyjścia" dla nas - współczesnych.

Top