Papież jedzie limuzyną po autostradzie...

09 styczeń 2020

Papież jedzie limuzyną po autostradzie, jak zwykle z tyłu, i nagle wpada na pomysł... Każe swojemu kierowcy się zatrzymać i mówi:
- Dziś ja poprowadzę!
- Ale wasza świętobliwość jak to tak?
- Nie interesuj się, siadaj z tyłu ja prowadzę.
No i przesiedli się, papież prowadzi auto... i nagle z tyłu widać w lusterkach niebieskie światła...
Papież zjeżdża na pobocze. Policjant wysiada, podchodzi do samochodu, szyba się opuszcza i policjant staje jak wryty, no bo wiadomo - papież.
- Słucham synu?
- Momencik...
Policjant biegnie do swojego radiowozu i od razu do radia:
- Łączcie mnie z komendantem.
Komendant się odzywa:
- Słucham, co się tam dzieje?
- Panie komendancie, zatrzymałem ważną osobistość za przekroczenie prędkości, co mam robić?
- Kogo zatrzymałeś, że mi głowę zawracasz? Premiera? Prezydenta?
- Nie wiem...
- Jak to nie wiesz?
- Nie wiem komendancie, ale papież jest jego kierowcą...

Ps. I jak tu się nie dziwić, że niektóre sytuacje mogą nas zaskoczyć.

Top