Niby "zwykła" trzyosobowa rodzina - rodzice i syn. Rodzina, jakich wiele, zarówno wtedy, jak i teraz. A jednak jak niezwykłe jest to, co Bóg mógł przez nich uczynić. Żyli według zasad, nie uchylali się, działali zgodnie z obowiązującym prawem. I choć mieli powody do tego, by traktować ich w sposób wyjątkowy, to jednak - co widać już choćby po miejscu narodzin Jezusa - tak się nie działo.
Zadaję sobie teraz pytanie: jaka jest moja rodzina? Czy Bóg ma w niej cokolwiek do powiedzenia, czy może jesteśmy tak perfekcyjni i zaplanowani, że ten przysłowiowy "Boży palec" już się w niej nie zmieści?