czwartek, 28 lipiec 2022 10:30

Na Ewangelizacji na Sunrise podczas Przystani z Jezusem miałam wrażenie, jakby to były moje zaślubiny z Miłością. Wyróżniony

Napisał
Oceń ten artykuł
(25 głosów)
Na Ewangelizacji na Sunrise podczas Przystani z Jezusem miałam wrażenie, jakby to były moje zaślubiny z Miłością. To był przepiękny czas głoszenia Dobrej Nowiny, rozmów i delikatnych „tańców” z tymi osobami, którzy szli po rzece Bożej łaski, a których subtelnie zaczepialiśmy, rozmawialiśmy, pytaliśmy o ich samopoczucie, który raz przyjechali na Sunrise, jak się mają itp. Zawiązywały się ciekawe rozmowy, ludzie dzielili się swoimi problemami, dylematami, historiami i dzięki temu można było zaproponować im modlitwę, obmycie nóg, uścisk czy rozmowę.
Ja naprawdę czułam się jak Oblubienica, która jest obtańcowywana przez gości weselnych. Pan pokazywał do kogo podejść, z kim rozmawiać, jakie zadać pytanie, komu co powiedzieć, kiedy zaproponować spowiedź, czy modlitwę i naprawdę działy się CUDA. Ludzie płakali, dziękowali za rozmowę, przyjmowali Jezusa, jako swojego Pana i Zbawiciela, wyrzekali się nałogów. Bardzo dużo osób wracało do nas w kolejnych dniach. Z nie jednym uczestnikiem Sunrise wspólnie modliliśmy się przy źródle Miłości, bo mieliśmy Oratorium z wystawieniem Najświętszego Sakramentu, gdzie zapraszaliśmy ludzi. To było przepiękne, że mogliśmy zaprowadzić tam tych, których spotkaliśmy, że nie zatrzymywaliśmy ich na sobie, ale prowadziliśmy ich do Jezusa, gdzie mogli doświadczyć miłosiernego wzroku Pana i trwać serce w Serce z Miłością. Cieszę się, że Pan to tak wymyślił i że Przystań z Jezusem była nie tylko czasem rozmów, ale też czasem bycia z Nim. No i dla mnie niesamowite jest to jakich Gości Pan zaprosił na wesele. Było ok. 150 tys. osób, wśród których byli też utrudzeni, zniewoleni przez nałogi, obciążeni - i oni byli tam moją największą radością zgodnie ze słowami Pana: "Nie przyszedłem do sprawiedliwych, ale do tych co się źle mają”. W życiu bym tego tak pięknie nie wymyśliła. Cieszę się że Pan właśnie ich zaprosił na wesele i że poprzez nich poszerzał moje serce i uczył, jak kochać. I choć nie z wszystkimi udało mi się porozmawiać i „zatańczyć”, to oni byli na tym weselu, stąpali po łasce Bożej Miłości, mijali nas i to jest najważniejsze. Bogu niech będą dzięki za każda osobę i za ten święty, błogosławiony i przepiękny czas rozlania się Miłości. Basia
Czytany 731 razy

Skomentuj

Upewnij się, że zostały wprowadzone wszystkie wymagane informacje oznaczone gwiazdką (*). Kod HTML jest niedozwolony.

Top