Dowcip od księdza (2675)
Dowcip od księdza – godz. 18:00
Rozweselające dowcipy i historie wybierane przez księdza Rafała Jarosiewicza, często z jego „sucharowym” komentarzem.
np. W Morskim Oku, w przerębli, kąpie się baca. - "Baco, nie zimno wam?!" - pytają się turyści. - "Ni." - "Ciepło?" - "Ni." - "A jak wam jest?" - "Jędrzej." Ps. Dogadanie się jest często takie skomplikowane...
Idzie lew przez las i widzi tygrysa:
- A coś ty taki smutny? - pyta tygrys.
- Biorą mnie do wojska - mówi lew.
- No i co?
- No i będę musiał obciąć swoją piękną grzywę.
- Poszukamy kogoś, kto był już w wojsku i opowie nam jak tam jest. Mijają godziny i zobaczyli mysz:
- Powiedz nam myszko, jak to jest w wojsku?
- Ja nie jestem żadna mysz. Ja jestem jeż na przepustce.
Ps. Niektóre przypuszczenia się sprawdzają.
Jakie pali pan papierosy?
- Najczęściej Marlboro, Camele. A pan?
- Ja to różnie, płaskie, półpłaskie zależy jak kto przydepnie.
Ps. Nałóg potrafi sprawić, że częściej patrzymy w ziemię, niż w niebo.
Mały dinozaur pyta mamy:
- Mamo, czy jak umrę to pójdę do nieba?
- Nie synku, do muzeum.
Ps. Tak czy siak warto stawiać pytania mamie.
Kowalski do sąsiada:
- Tak bezkonfliktowo wygląda wasze małżeństwo. Miałeś kiedyś inne zdanie niż twoja żona?
- Oczywiście, ale ona o tym nie wie.
Ps. Czasem lepiej niektóre rzeczy przemilczeć, niż potem cierpieć.
Trzy myszy przechwalały się w barze, która jest większym chojrakiem. Pierwsza mówi:
- Ja biorę sobie trutkę, dzielę na porcje i wciągam nosem.
Na to druga:
- A ja ćwiczę bicepsy na pułapkach.
Trzecia mysz nie mówi nic, i zabiera się do wychodzenia. Tamte pytają:
- Gdzie idziesz?
- Do domu, pomiziać kota.
Ps. I kto tu się nie zgodzi, że bohaterstwa nie mierzymy czynami?
Żona w delegacji. Kowalski zawozi syna do przedszkola:
- To nie nasze dziecko - słyszy w pierwszym.
- Nie znamy tego chłopca - słyszy w drugim.
Jadą do trzeciego, czwartego... Wszędzie to samo. W końcu syn mówi:
- Tato, zaliczamy jeszcze jedno przedszkole i jedziemy do szkoły, bo się na lekcje spóźnię.
Ps. Mężczyźni w wielu rzeczach nie są do końca zorientowani.
Policjant widzi kolegę, który idzie z pingwinem.
- Skąd wytrzasnąłeś tego ptaka?
- A przyplątał się, i nie wiem co z nim zrobić.
- Jak to co? Idź z nim do ZOO.
Po kilku godzinach znowu widzi kolegę spacerującego z pingwinem.
- I co? Nie byłeś w zoo?
- Byłem, ale teraz idziemy do kina.
Ps. To, co dla jednych wykracza poza granice rozsądku - dla innych stanowi normę.
Spotyka się dwóch znajomych:
- Gdzie pracujesz? - pyta jeden.
- Nigdzie - odpowiada drugi.
- A co robisz?
- Nic.
- No to masz fajne zajęcie.
- Tak, fajne to ono jest, tylko konkurencja ogromna.
Ps. Okazuje się, że można się przyzwyczaić nawet do tego, co dramatyczne.
Facet rozmawia przez telefon:
- Halo! Towarzystwo Przyjaciół Zwierząt?
- Tak, słucham.
- Na drzewie siedzi listonosz i drażni mojego psa.
Ps. Spojrzenie na wiele spraw zależy od tego, z którego miejsca na nie patrzymy.
Po wakacjach spotykają się dwaj Japończycy:
- I co? Gdzie byłeś? Co ciekawego widziałeś?
- Nie wiem, jeszcze nie zdążyłem obejrzeć zdjęć.
Ps. Nie żyjąc tu i teraz może się okazać, że czasu na zdjęcia nie będzie.