Dowcip od księdza (2688)

Dowcip od księdza – godz. 18:00

Rozweselające dowcipy i historie wybierane przez księdza Rafała Jarosiewicza, często z jego „sucharowym” komentarzem.

np. W Morskim Oku, w przerębli, kąpie się baca. - "Baco, nie zimno wam?!" - pytają się turyści. - "Ni." - "Ciepło?" - "Ni." - "A jak wam jest?" - "Jędrzej." Ps. Dogadanie się jest często takie skomplikowane...

I jest różnica?

- Siemonie Markowiczu, wasza żona od paru dni gra na flecie, ale chyba wcześniej grała na pianinie?

- Tak. Trochę mi to zajęło, zanim ją przekonałem, żeby zmieniła instrument.

- I jest różnica?

- Zdecydowana. Nie może teraz przy graniu podśpiewywać.

Ps. Zmiana „instrumentu” może czasem pomóc w budowaniu więzi.

Nie lubiany szef zostawia kartkę na biurku:

- Jestem na cmentarzu.

Po powrocie zastaje dopisek:

- Niech ci ziemia lekką będzie.

Ps. Czasem nawet w żarcie można zobaczyć prawdę o sobie.

Przychodzi mrówka do warzywniaka i mówi:

- Poproszę jedną brukselkę.

- Po co ci jedna brukselka?

- No wie pani, dokupię mięska i zrobię gołąbków na cały tydzień.

Ps. Życie pokazuje, że nie wszystkich należy mierzyć jedną miarą.

Przychodzi żółw do sklepu i mówi:

- Proszę szklankę wody!

- Proszę.

Następnego dnia przychodzi żółw do sklepu i mówi:

- Proszę szklankę wody.

- Proszę!

Niedźwiedź taki zaciekawiony pomyślał, że zapyta go po co mu ciągle szklanka wody.

Na następny dzień przychodzi żółw do sklepu i mówi:

- Poproszę szklankę wody.

- Co ty tak po szklankę wody przychodzisz?

- My tu gadu, gadu a tam las się pali!

Ps. Nie ma to, jak dobrze rozpoznane potrzeby.

Rozbitek ostatkiem sił dopływa do wyspy bezludnej.

Na brzegu czeka żona i krzyczy:

- Gdzie się włóczysz! Statek dwa dni temu zatonął.

Ps. Umiejętność ucieszenia się jest naprawdę wielkim darem.

Chłopak mówi do dziewczyny:

- Chcesz ze mną chodzić?

- A co sam się boisz?

Ps. Czasem, aby ktoś się odczepił wystarczy odrobina ironii.

Mąż długo nie wraca do domu. Żona się bardzo niepokoi:

- Gdzież on może być? Może sobie jakąś babę znalazł? - mówi do sąsiadki.

- Ty zaraz myślisz o najgorszym - uspokaja ja sąsiadka - może po prostu wpadł pod samochód.

Ps. Ach ta właściwa hierarchia wartości.

Po powrocie z sanatorium podczas pierwszej nocy, mąż przez sen ciągle powtarza:

- Basiu, Basiu, Basiu!

Rano żona żąda wyjaśnień.

- Koło sanatorium było gospodarstwo rolne, a tam w zagrodzie stała piękna klacz o tym imieniu. Chodziłem ją karmić chlebem. Pewnie mi się przyśniła - tłumaczy się mąż.

Minęło kilka dni, mąż wraca z pracy i widzi, że na stole leży list w rozerwanej kopercie.

- Od kogo? - pyta żony.

- Ta klacz do ciebie napisała.

Ps. Kłamstwo ma krótkie nogi.

Mówi tato do Jasia:

- Dostałeś ode mnie takie solidne lanie, bo baaaaaaaardzo cię kocham.

- Och, tatusiu. Ja chyba nie zasługuję na tyle miłości.

Ps. Miłość, która nie wymaga nie jest miłością, ale ta sama miłość nie pozwala na to, aby być katem.

Koleżanka do koleżanki:

- Nie mogę nauczyć męża porządku!

- A co on takiego robi?

- Za każdym razem chowa portfel w inne miejsce.

Ps. Podobno każdy sposób na jedność małżeńską w sprawach finansów jest dobry.

Top