Dowcip od księdza (2674)

Dowcip od księdza – godz. 18:00

Rozweselające dowcipy i historie wybierane przez księdza Rafała Jarosiewicza, często z jego „sucharowym” komentarzem.

np. W Morskim Oku, w przerębli, kąpie się baca. - "Baco, nie zimno wam?!" - pytają się turyści. - "Ni." - "Ciepło?" - "Ni." - "A jak wam jest?" - "Jędrzej." Ps. Dogadanie się jest często takie skomplikowane...

Rozmowa ojca z córką:

- Tato, jestem dorosłą, silną i niezależną kobietą, mogę sobie kupić ziemniaki.
- Póki mieszkasz u mnie - kop, nie marudź.

Ps. Ach ta wszechobecna dobroć rodziców.

Mężczyzna pyta taksówkarza w jednym z miast:
- Jak wam się tu żyje?
Taksówkarz odpowiada:
- Wie pan, kiedyś żyliśmy dobrze. Teraz żyje się nam jeszcze lepiej. Ale tak naprawdę chcemy, żeby znów żyło się nam dobrze.

Ps. Umiejętność mówienia, która sprawia, że człowiek mówiąc nic nie powie – to duża sztuka.

Turysta spotyka bacę, który się opala przed chałupą i pyta go:
- Jak wam się powodzi, baco?
- A nie narzekam, miałem wykarczować drzewa, ale przyszedł halny i je powalił, miałem je spalić, ale uderzył piorun i je spalił. Teraz czekam, aż mi trzęsienie ziemi wyrzuci ziemniaki na powierzchnię.

Ps. I jak tu nie mówić, że dystans do wszystkiego nie pomaga?

Mężczyzna, czytając menu, zwraca się do kelnera:
- Na czym polega twoja praca w tej restauracji?
- Obsługuję klientów, przynoszę im jedzenie.
- W takim razie przynieś mi kurczaka z grilla zza rogu, bo ceny w waszej restauracji są za wysokie.

Ps. I kto powiedział, że pracując jako kelner, nie trzeba się mierzyć z niezrozumieniem.

Rozmawia dwóch kolegów:

- Marcin, przeczytam ci horoskop dla Barana!
- Ooo, dawaj! A skąd wiedziałeś, że to mój znak zodiaku?
- Tylko barany wierzą w horoskopy.

Ps. Czasem łatwiej w mniej drastyczny sposób przekazać komuś pewną prawdę.

Lipiec. Na londyńskiej ulicy, w czasie ulewnego deszczu, do Anglika podchodzi zagraniczny turysta i pyta:
- Proszę mi powiedzieć, kiedy u was, w Londynie, jest lato?
- Różnie. Na przykład w zeszłym roku było w piątek.

Ps. Łatwiej w Londynie doświadczyć w lato angielskiego humoru, niż lata w samo lato.

Adam i Ewa tworzyli idealną parę:
- On nie musiał wysłuchiwać, za kogo ona mogła wyjść za mąż.
- Ona nie musiała wysłuchiwać jak gotowała jego matka.

Ps. A podobno nie ma odrobiny prawdy w każdym dowcipie.

Pijany mąż wraca późnym wieczorem do domu. Zdenerwowana żona zaczyna go okładać pięściami, krzycząc:
- Ty draniu! Będziesz ty jeszcze pił?!
- Będę! Tylko nie lej dużego kieliszka!

Ps. Żartowanie w niektórych sytuacjach absolutnie nie buduje relacji.

Hipnotyzer w cyrku wskazuje na jednego z widzów i mówi do publiczności:
- A teraz zahipnotyzuję tego pana i każę mu zapomnieć wszystkie niemiłe sprawy.
- Nie! - krzyczy mężczyzna z trzeciego rzędu. - On jest mi winien 500 złotych.

Ps. I kto powiedział, że w sytuacjach trudnych dla nas, nie pamiętamy o ważnych sprawach.

Papież jedzie limuzyną po autostradzie, jak zwykle z tyłu, i nagle wpada na pomysł... Każe swojemu kierowcy się zatrzymać i mówi:
- Dziś ja poprowadzę!
- Ale wasza świętobliwość jak to tak?
- Nie interesuj się, siadaj z tyłu ja prowadzę.
No i przesiedli się, papież prowadzi auto... i nagle z tyłu widać w lusterkach niebieskie światła...
Papież zjeżdża na pobocze. Policjant wysiada, podchodzi do samochodu, szyba się opuszcza i policjant staje jak wryty, no bo wiadomo - papież.
- Słucham synu?
- Momencik...
Policjant biegnie do swojego radiowozu i od razu do radia:
- Łączcie mnie z komendantem.
Komendant się odzywa:
- Słucham, co się tam dzieje?
- Panie komendancie, zatrzymałem ważną osobistość za przekroczenie prędkości, co mam robić?
- Kogo zatrzymałeś, że mi głowę zawracasz? Premiera? Prezydenta?
- Nie wiem...
- Jak to nie wiesz?
- Nie wiem komendancie, ale papież jest jego kierowcą...

Ps. I jak tu się nie dziwić, że niektóre sytuacje mogą nas zaskoczyć.

Top